Magiczne skrzypce – bajka terapeutyczna

W pewnej przepięknej dolinie leżącej pomiędzy trzema wielkimi górami znajdowała się mała wioska. Ludzie tam mieszkający byli z natury życzliwi mimo, że życie doświadczało ich ciężko. A może właśnie dlatego starali się uśmiechem witać każdy dzień, by nie przysparzać sobie zmartwień i zgryzoty. Albowiem od niepamiętnych czasów rodziło się tam bardzo dużo dzieci pozbawionych możliwości oglądania otaczającego ich świata lub słuchania przepięknego śpiewu ptaków. I pewnie dlatego ludzie ci mieli wyjątkowo rozwinięty zmysł dotyku. Potrafili wyczuć duszę każdego przedmiotu czy miejsca. 

Photo by Simon Berger on Pexels.com

Mieszkał tam młody, niezwykle zdolny, ale bardzo biedny stolarz o imieniu Jurek. Miał ogromny zapał do pracy, jego dzieła były piękne, starannie wykonane i co najważniejsze, miały duszę. W pracę wkładał całe swoje serce. Chłopiec marzył o własnym warsztacie, w którym miałby wystarczająco dużo miejsca, by tworzyć wymarzone dzieła. W małej izdebce ledwo mieściło się łóżko i stół. 

Jurek był dumny ze swego talentu, ponieważ często uszczęśliwiał on ludzi. Martwił się, gdy któryś z jego przyjaciół nie mógł zobaczyć jego dzieła. Wystawiał wówczas swoje rzeźby do ogrodu, tak aby każdy mógł je dotykać, podziwiać gładkie kształty i niezwykłe formy. 

Jednak Jurek był bardzo ambitnym chłopcem, nie wystarczało mu to co robił do tej pory… Coraz intensywniej myślał o warsztacie, w którym spokojnie mógłby pracować. Miał jednak świadomość, że jest to marzenie, którego nie da rady spełnić. Ludzie w wiosce byli biedni, nie mogli mu płacić za jego prace, a obcy nie przychodzili w te strony. 

Photo by Burst on Pexels.com

Pewnego razu wybrał się na spacer po wiosce, aby zapomnieć choć na chwilkę o swych smutkach.

Witaj Jurku!- krzyknęła sąsiadka – dlaczego jesteś taki smutny? Czy coś się stało, może mogłabym ci jakoś pomóc?

– Dzień dobry… Mam pewne marzenie i martwię się, że nigdy go nie spełnię – odpowiedział Jurek.

– Nic nie jest niemożliwe, mój drogi. Gdy się czegoś bardzo chce, zawsze znajdzie się sposób. Trzeba tylko iść za głosem serca ! – odpowiedziała próbując go pocieszyć.

Chłopiec długo rozmyślał o tamtej rozmowie. Coraz częściej wyobrażał sobie swój warsztat, stojący koło domu. Wtedy jego twarz rozpromieniła się, był naprawdę szczęśliwy. Zaraz jednak patrzył na swoją chatkę, przypominał sobie o swojej biedzie i dobre myśli ulatywały.

Pewnego ranka Jurek, obudził się z bardzo dziwnego snu. Widział mały domek w cudownym, zielonym lesie, i samego siebie, gdy… no właśnie, w tym miejscu sen się urwał. Widok ten pojawiał się odtąd uparcie każdej nocy, gdy tylko zamykał oczy. Jurek nie mógł przestać o tym myśleć. Którejś nocy, gdy znów widział ten cudowny, szumiący, zielony las, usłyszał gdy ktoś mówi „Idź chłopcze” . Nie wahał się już dłużej. Przypomniał sobie słowa dobrej sąsiadki i postanowił iść za głosem swej duszy.

Opuścił swój rodzinny dom i wyruszył w podróż, aby znaleźć to wspaniałe, wyśnione miejsce na swój warsztat. Szedł i szedł, aż pewnego dnia upadł ze zmęczenia. Pomyślał, że nie da rady iść dalej. Nie otwierając oczu postanowił zatrzymać się na tej polance tak długo aż odzyska siły. Słyszał śpiew ptaków, szum strumyka, szelest liści. Chłopiec zapadł w sen. Tym razem zobaczył jednak inny obraz. Czuł przepełniające go szczęście i spokój. Znalazł dom. Otworzył oczy i nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.

Photo by Jackson Jorvan on Pexels.com

– To miejsce jest cudowne!! Właśnie takie, o jakim śniłem!!! – Usiadł na kłodzie rozglądając się wokół zachwyconym wzrokiem.

Minęło sporo czasu zanim wybudował swój wymarzony warsztat z małą izdebką do spania, bo dla Jurka praca była najważniejsza. Dom może nie był ani wielki ani zbyt piękny, ale, co było najważniejsze, miał z okna przepiękny widok, który dawał stolarzowi natchnienie. Już wkrótce cała polanka zapełniła się rzeźbami. Jednak Jurek odczuwał niepokój, który burzył mu pełnię szczęścia. Czasem zastanawiał się, co to może być. Przecież marzył o warsztacie, o nieograniczonej ilości drewna, które służyło mu do pracy. A jednak było coś jeszcze. 

Pewnego razu znów miał sen. Tym razem stał przed wielkim drzewem. Wiedział, ze musi  je ściąć i stworzyć cos zupełnie wyjątkowego. Niestety obudził się, zanim odkrył co to ma być. Tym razem nie tracił ani chwili. Wyruszył natychmiast szukać drzewa ze snu. Chodził po lesie tak długo, aż w końcu znalazł piękne, duże, masywne drzewo

Photo by Daniel Watson on Pexels.com

– Oto właśnie znalazłem drzewo moich marzeń – rzekł, stojąc u jego korzeni. – Zaczarowane drzewo.

Bez namysłu zabrał się więc do ścinania drzewa. Nie było to proste zajęcie. Drzewo nie chciało poddać się woli chłopca. Jednak Jurek wiedział, ze nie może się poddać. W końcu wyczerpany, ale szczęśliwy padł ze zmęczenia obok ściętego pnia. Tej nocy przyśnił mu się kolejny sen. Rzeźbiarz już wiedział, jakie jest jego kolejne zadanie. 

Hhhhhhhmmmmmm jak by tu zacząć?? – zastanawiał się Jurek. Dotknął delikatnie pnia drzewa pieszcząc palcami grubą, popękaną korę.- Już wiem!! – nagle krzyknął i zabrał się natychmiast do pracy. Szło mu to z taką łatwością i zwinnością jakby od lat nie robił nic innego. Przez kilka kolejnych dni prawie nic nie jadł, prawie wcale nie spał. Dopiero gdy kawałek drewna zaczął nabierać znajomych kształtów stolarz odetchnął. Nie mógł się nadziwić jakim cudem udało mu się stworzyć … tak piękne skrzypce. 

Nagle uzmysłowił sobie, że nie ma włosia końskiego do smyczka. Niechętnie odłożył narzędzia i ukochane, niedokończone skrzypce i wyruszył w podróż do miasteczka. Na rynku, pośród tłumu sprzedawców i przekupek zauważył znajomą postać. 

– Niemożliwe – powiedział do siebie – przecież to mój przyjaciel z dzieciństwa. Ale co on tu robi? 

Chłopcy uścisnęli się serdecznie.

– Danielu, co tu robisz? – zapytał gestykulując, ponieważ chłopak był niesłyszący.

Okazało się, że bieda wygnała go z domu i tuła się od wsi do wsi prosząc o kawałek chleba. Jurek zaprosił więc przyjaciela do swojego warsztatu. 

– Przyda mi się pomoc – powiedział.

I tak w dwójkę, z końskim włosiem w tobołku, wyruszyli w drogę powrotną do domu. 

Stolarz cieszył się z towarzystwa. Nie zdawał sobie sprawy jaki był samotny. Z przyjemnością pozwolił Danielowi obserwować, jak powstają jego skrzypce. Skrzypeczki były robione starannie i uważnie. Każdy element był dokładnie połączony z drugim. Jurek czuł, że jest to magiczne drewno, pochodzące z magicznego drzewa, zasadzonego przez magiczne stworzenia, które mieszkały tam setki lat temu. 

Minęło parę dni i skrzypce były gotowe. Jurek wypolerował je, wyczyścił, ale co było dziwne, nie pokrył ich lakierem. Daniel dotknął instrumentu z zachwytem.

– Jurek, a może je wypróbujesz? – zapytał przyjaciela.

-Nie… może kiedy indziej – odpowiedział stolarz, bojąc się, że dźwięki będą nie do zniesienia. Przecież nigdy nie uczył się grać.

– Przecież ja nie słyszę, nie wstydź się więc! – zachęcał Daniel.

Jurek uległ namowom przyjaciela i wziął do ręki instrument, przyłożył smyczek i zaczął grać. Z instrumentu wydobyły się przepiękne dźwięki. Chłopiec nie wierzył własnym uszom. Był pewien, że Daniel czuje ten cudowny dźwięk, bo przecież go nie może usłyszeć. Jednak na twarzy Daniela pojawił się autentyczny zachwyt. Jego oczy zaczęły robić się coraz większe i większe…

Photo by Harman Kardon on Pexels.com

Jurek przerwał, wpatrując się w przyjaciela.

– Jurek, gdzie nauczyłeś się tak pięknie grać?!?

– Ni….e wie…m – odparł – ja nigdy nie miałem w ręce skrzypiec, ale skąd ty wiesz, że ja pięknie gram?

– Jurek, ja słyszałem!!

– Danielu, przyjacielu, to magiczne skrzypce! Nie dość, że same grają to jeszcze sprawiają, że każdy może usłyszeć słodki dźwięk melodii!!!

Wieść o cudownych skrzypcach, które potrafią sprawić, że ludzie pogrążeni w wiecznej ciszy słyszą muzykę, obiegła lotem błyskawicy całą okolicę. Niebawem tłumy ludzi zaczęły przychodzić do lasu, w którym stolarz Jurek zbudował mały amfiteatr. Wkrótce do drzwi warsztatu zapukał wysłannik możnego władcy, który ofiarował stolarzowi dwie sakwy złota w zamian za skrzypce. Jurek jednak odmówił.

– Miejsce, w którym mieszkam, drzewo, które ściąłem i skrzypeczki, które wystrugałem przyśniły mi się pewnej nocy, gdy byłem biedny, głodny i zniechęcony – powiedział. – Te skrzypce nadały sens mojemu życiu, uzdrowiły mojego przyjaciela i dają radość ludziom, których los ciężko doświadczył. Nie mogę ich sprzedać waszemu władcy, który pokazywałby je tylko bogaczom. Ta muzyka należy do wszystkich ludzi. Przekażcie swemu Panu, że będzie miłym gościem na moim koncercie. 

Możnego władcę zadziwiła odpowiedź stolarza. Był przyzwyczajony do chciwości dworzan. Postanowił więc na własne oczy przekonać się, któż to taki odważył mu się sprzeciwić i odrzucił tak hojną zapłatę. Jurek ukłonił się pięknie przed wielkim panem i zaczął grać. Gdy w końcu na polanie zapanowała cisza, możnowładca miał łzy w oczach.

-Chłopcze, za twe dobre serce i skromność darowuję ci ten kawałek lasu na własność. Pamiętaj, abyś zwracał się do mnie zawsze, gdy czegoś będzie ci potrzeba. W zamian pozwól mi od czasu do czasu przyjechać do ciebie i posłuchać twojej muzyki.   

-Dziękuję, dobry królu. Zawsze będziesz miłym gościem w moim domu. Mojej muzyki może słuchać każdy, bez żadnych wyjątków, bo ona przynosi radość i sprawia, że ludzie są dla siebie dobrzy.

Od tamtej pory Jurek zdobył sławę, o którą nigdy nie zabiegał. Mimo to pozostał dobrym i miłym chłopcem. Jego chęć pomocy innym ludziom dziwiła każdego, kto zjawiał się na koncertach.

Magiczna muzyka, którą wydawały skrzypeczki uzdrawiała nie tylko głuchych i niewidomych, lecz powodowała, że wszyscy stawali się dobrzy i byli dla siebie przyjaciółmi. 

Jurek wiedział, że znalazł swoje miejsce na ziemi, nie czuł już niepokoju, nie miał dziwnych, proroczych snów. Zdał sobie sprawę z tego, że przecież właśnie o to mu chodziło przez całe jego życie. Jego dzieło, jego instrument uszczęśliwiał ludzi.

-Jurku, to naprawdę niesamowity instrument– powiedział Daniel.

– Tak, wiem przyjacielu. Nazwałem je magicznym, bo w magiczny sposób pomaga tym, którzy tej pomocy potrzebują. 

Pustka wokół domku Jurka zapełniała się z każdym dniem. Chłopiec nie był już samotny i chociaż teraz niczego mu nie brakowało, to nadal pozostawał sobą i nie próbował tego zmienić. Pamiętał słowa dobrej sąsiadki, że w życiu nic nie jest niemożliwe. Gdy się czegoś bardzo chce, zawsze znajdzie się sposób, by osiągnąć cel. Trzeba tylko iść za głosem serca.

Autor:

Zuzanna Franczak

3 myśli w temacie “Magiczne skrzypce – bajka terapeutyczna

Dodaj komentarz